Witamy na naszym blogu.

Zadbaj o swoje zdrowie Dołącz do nas i sprawdź swój wynik Zadbaj o swoje zdrowie Dołącz do nas i sprawdź swój wynik Zadbaj o swoje zdrowie

poniedziałek, 29 lutego 2016

GLUTEN - czyli "z czym się to je?"

Alarmujące dane: już 380 tys. osób w Polsce choruje na celiakię! To drugie najczęściej spotykana w naszym kraju nietolerancja pokarmowa. Niestety, większość osób nie wie, że gluten może być przyczyną ich dolegliwości.

Dane Polskiego Stowarzyszenia Osób z Celiakią i na Diecie Bezglutenowej wskazują, jak niewielka jest w Polsce świadomość występowania tego problemu: właściwą diagnozę schorzenia ma jedynie 5 proc. osób z nietolerancją glutenu. Obserwuje się również tendencję wzrostową w ilości zachorowań na celiakię. Prawdopodobną przyczyną tego stanu rzeczy jest wzrost spożycia produktów zawierających tą substancję.


Czym jest ta nietolerancja?
Gluten to nazwa białka występującego w zbożach (np. pszenicy, życie czy jęczmieniu). Nietolerancja glutenu (celiakia) jest chorobą autoimmunologiczną, która prowadzi do zaniku kosmków jelita cienkiego, które są odpowiedzialne za wchłanianie składników odżywczych. U osoby, które nie toleruje glutenu następuje upośledzenie tego ważnego procesu fizjologicznego.

Jakie objawy wskazują na celiakię?
Nietolerancję glutenu można podejrzewać u osób, które skarżą się na następujące dolegliwości:
   
   - bóle brzucha
   - biegunki
   - chwiejność nastrojów
   - podwyższony poziom cholesterolu
   - afty
   - ciągłe zmęczenie
   - ból głowy
   - osteoporoza

Wspomniane objawy mogą się zaostrzyć w zależności od warunków życia i różnych czynników takich jak ciąża, silny stres czy infekcje.

Gluten problemem w każdym wieku?
Niestety, nie potwierdziły się dawne tezy lekarzy o tym, że nietolerancja glutenu zanika wraz z wiekiem. Wręcz przeciwnie: zaobserwowano, że porzucenie diety bezglutenowej w starszym wieku w krótkim czasie powodowało znaczne pogorszenie się stanu zdrowia. Dzisiaj przyjmuje się, że prawdopodobnie nietolerancja glutenu jest schorzeniem nieuleczalnym. Jedynie trwałe usunięcie z jadłospisu produktów zawierających tą substancję może zagwarantować dobrostan organizmu.

Jak wyeliminować/ograniczyć spożycie glutenu?
W ostatnim czasie coraz popularniejsze stają się restauracje, które poza daniami wegetariańskimi, wegańskimi serwują także dania bezglutenowe. Jedną z takich restauracji jest Lunchownia z Częstochowy.


Zapraszamy także na portal ZNANYWYNIK.PL, gdzie możecie zapisywać historię swojego zdrowia. 


czwartek, 25 lutego 2016

ZNANYWYNIK.PL - NOWA FUNKCJA

Dodaliśmy nową funkcję na portalu ZNANYWYNIK.PL. Od teraz można dodatkowo zapisywać wady wzroku, oraz przeglądać zebrane wpisy na wykresach.

Poniżej przedstawiamy krótki opis, jak dodawać wpisy dla nowej funkcji. 






Z listy "NOWY WPIS" należy wybrać pozycję "WPROWADZENIE WAD WZROKU". 




Wyświetlona zostanie strona, na której można wprowadzić wady wzroku dla każdego oka z osobna, dodać dodatkowy opis badania, oraz określić datę wpisu.


Aby przeglądać historię wcześniej wprowadzonych wad wzroku, wystarczy ze strony "PROFIL"
wybrać opcję "PRZEGLĄDAJ HISTORIĘ WPISÓW", a następnie "WADY WZROKU".


Zapraszamy na portal ZNANYWYNIK.PL, gdzie można tworzyć historię swojego zdrowia.


sobota, 20 lutego 2016

2,17 mln leczących się chorych na cukrzycę

 W Polsce 2,17 mln pacjentów korzysta z porad i/lub leków cukrzycowych; wraz z niezdającymi sobie sprawy z choroby może ona dotykać ok. 2,7 mln osób – wynika z niepublikowanej dotąd analizy zespołu epidemiologii i kosztów cukrzycy Komitetu Zdrowia Publicznego PAN.


Dane te przedstawił podczas Kongresu Wyzwań Zdrowotnych w Katowicach sekretarz zespołu dr Roman Topór-Mądry z Instytutu Zdrowia Publicznego Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego.

Dotychczasowe badania i szacunki – opierające się o dane zbierane według różnej metodologii i w różnych grupach wiekowych – najczęściej określały liczbę chorych na cukrzycę w Polsce w granicach 1,7 mln – 1,9 mln osób, czyli ok. 7 proc. populacji.

Metodologia badań zespołu epidemiologii i kosztów cukrzycy Komitetu Zdrowia Publicznego PAN zakładała wykorzystanie wszystkich możliwych źródeł o zdefiniowanej jakości. Za takie uznano dane Narodowego Funduszu Zdrowia (za 2013 r.) oraz badania Natpol i Receptometr wraz z weryfikacją opartą o inne rejestry i bazy.

Naukowcy definiowali występowanie cukrzycy wśród osób objętych ubezpieczeniem zdrowotnym i znajdujących się w bazach NFZ poprzez wykupienie refundowanego leku, czy pasków (grupy ATCA10 oraz V) oraz poradę czy hospitalizację refundowaną przez NFZ (kody E10-E14). Uznali tu za chorych osoby, które w ciągu roku otrzymały poradę cukrzycową lub wykupiły refundowany lek na cukrzycę.

Tak określana liczba chorujących na cukrzycę w bazach NFZ to 2 173 616 osób. Łącznie 1,77 mln osób zarejestrowano jako korzystający z porad cukrzycowych. Łącznie 0,35 mln osób wykupiło leki refundowane, ale nie korzystało z porad.

Z danych NFZ wynika, że większość z tak określonych chorych na cukrzycę – 1,22 mln – to kobiety; liczba chorych mężczyzn to 0,96 mln. Różnica wynika stąd, że zdecydowana większość chorych na cukrzycę to osoby starsze - najwięcej jest ich w grupie 60-65 lat. Mniejsza liczba chorych mężczyzn w starszych grupach nie wynika z mniejszej liczby chorych wśród nich, lecz z krótszego życia mężczyzn w ogóle.

W podziale wojewódzkim największy odsetek chorych na cukrzycę w danych NFZ notowany jest w woj. łódzkim, śląskim i dolnośląskim, najmniejszy w podkarpackim i podlaskim. Znaczące różnice wynikają tu z częstości/jakości rozpoznania (determinują liczbę chorujących) oraz różnej średniej wieku populacji w poszczególnych regionach.

Spośród osób stosujących leki cukrzycowe w danych NFZ 29 proc. stosuje insuliny, 81 proc. bierze doustne leki hipoglikemizujące, 73 proc. korzysta z pasków cukrzycowych.

W całościowej analizie specjaliści starali się też mieć na uwadze np. osoby z rozpoznaniem cukrzycy, ale nieleczące się czy też niekorzystające z powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego albo leczące się, jednak w ramach porad z tytułu innych chorób, gdzie cukrzyca występuje jako choroba współistniejąca.

Dlatego dane z baz świadczeń i baz leków NFZ zestawili z wykorzystaniem narzędzia Receptometr (zbiera ono dane z losowo wybranych 600 aptek z całej Polski sprzedaży wszystkich leków, też pełnopłatnych), a także baz ogólnopolskiego badania losowej grupy Natpol 2011.

Z danych Receptometru wynika, że leki cukrzycowe nabywa 7,9 proc. wszystkich pacjentów kupujących jakiekolwiek leki. Odnosząc to danych GUS o liczbie osób korzystających z opieki podstawowej dało to liczbę 2,167 mln osób. W toku są jeszcze analizy odnoszące wartość z danych Receptometru do liczby wszystkich osób wykupujących leki w aptekach. Podobnie analizowane są jeszcze dane o chorych korzystających z usług prywatnych.

Analizując problem pacjentów niezdiagnozowanych specjaliści posłużyli się natomiast wynikami badań Natpol (ograniczonych m.in. uwzględnieniem populacji 18-79 lat), określających odsetek osób z niezdiagnozowaną cukrzycą na 26 proc. Odnosząc ten współczynnik do liczby zdiagnozowanych chorych dało to wartość 2,73 mln osób. „To dość szacunkowe określenie, natomiast wydaje się, że w danej chwili nie mamy lepszego” - zastrzegł Topór-Mądry.

Wśród problemów badawczych naukowiec wskazał na zmienność między poszczególnymi latami. Jak mówił, choć liczba osób chorujących na cukrzycę jest mniej więcej taka sama pomiędzy kolejnymi latami, nie są to ci sami pacjenci (wśród czynników wpływających na dynamikę są zgony, migracje, przerwania, zakończenia lub wznowienia leczenia czy nowe rozpoznania).

Praca nad analizą trwała ok. dwóch lat. Topór-Mądry podkreślił, że jeśli zgodnie z zapowiedziami wszyscy będą mogli korzystać z usług i leków refundowanych przez NFZ, w bazie Funduszu znajdą się znacznie pełniejsze informacje - dotyczące także osób obecnie nieubezpieczonych.


Zapraszamy na portal ZNANYWYNIK.PL gdzie można między innymi zapisywać pomiary glukozy, przeglądać wpisy na wykresach, oraz wprowadzać przyjmowane lekarstwa.



źródło: PAP Nauka w Polsce

środa, 10 lutego 2016

Komórki macierzyste pomogą w regeneracji mięśni nóg

Komórki macierzyste, uczestniczące w tworzeniu różnych tkanek organizmu, mogą pomóc w leczeniu rozmaitych dolegliwości. Naukowcy z UW chcą wykorzystać je do regeneracji uszkodzonych mięśni nóg. U jednego pacjenta proces regeneracji mógłby potrwać około miesiąca - mówi dr Edyta Brzóska-Wójtowicz.


 Komórki macierzyste to najbardziej podstawowe, pierwotne komórki organizmu, które biorą udział w tworzeniu różnych innych tkanek. Mają zdolność do nieskończonej liczby podziałów. Każda komórka macierzysta tworzy wtedy kolejne komórki macierzyste. Mogą one też przekształcać się w komórki innego rodzaju: od komórek skóry, po komórki wątroby czy mózgu. Dzięki temu z komórek macierzystych można hodować inne wyspecjalizowane komórki i zastąpić nimi chore narządy czy tkanki. Istnieje wiele typów komórek macierzystych, które różnią się między sobą np. właśnie zdolnością do tworzenia innych tkanek, czyli różnicowania się w komórki innych typów.

Takie komórki można znaleźć praktycznie w całym organizmie, choć najwięcej znajduje się ich w szpiku kostnym, krwi oraz tkance tłuszczowej czy mięśniowej. Bardzo dobrym ich źródłem jest też tzw. krew pępowinowa.

Obecnie naukowcy na całym świecie szukają możliwości wykorzystania komórek macierzystych w medycynie. Jedną z metod jest przeszczepianie pacjentowi jego własnych, wyizolowanych komórek macierzystych. To sytuacja idealna, w której nie istnieje ryzyko odrzucenia przeszczepu organu lub komórek macierzystych od innego dawcy.

Badania nad wykorzystaniem komórek macierzystych w terapii prowadzone są także w Polsce. W Zakładzie Cytologii Wydziału Biologii na Uniwersytecie Warszawskim tą tematyką zajmuje się dr Edyta Brzóska-Wójtowicz, laureatka programu L’Oréal Polska Dla Kobiet i Nauki. Współpracuje ona z zespołem naukowców, którzy badają możliwość regeneracji mięśni szkieletowych przy wykorzystaniu niemięśniowych komórek macierzystych.

"Mówiąc najprościej próbujemy skłonić własne komórki macierzyste pacjenta, który ma uszkodzone mięśnie szkieletowe, do udziału w regeneracji jego włókien mięśniowych" – mówi dr Edyta Brzóska-Wójtowicz.

W każdym zdrowym mięśniu szkieletowym znajduje się pewna pula komórek macierzystych. W chwili, gdy tkanka mięśniowa zostanie uszkodzona, komórki te aktywują się do działania. Najpierw dokonują przemiany w komórkę mięśniową, a potem łączą się ze sobą, aby odtworzyć całe włókno mięśniowe. "Proces ten może jednak zostać zaburzony w wyniku większych urazów mechanicznych, procesu starzenia się organizmu lub takich chorób jak: cukrzyca, nowotwór i różne miopatie, czyli choroby, w których włókna mięśniowe z różnych powodów nie funkcjonują prawidłowo, co objawia się osłabieniem mięśni" – opisuje dr Brzóska-Wójtowicz. "Wtedy trzeba zmobilizować komórki z innych partii organizmu, aby zregenerowały uszkodzony mięsień" - dodaje.

Naukowcy z Uniwersytetu Warszawskiego do regeneracji mięśni szkieletowych znajdujących się w nogach pacjentów chcą wykorzystać komórki macierzyste ze szpiku kostnego lub tanki tłuszczowej. Obecnie sprawdzają skuteczność obydwu rodzajów komórek.

W procesie regeneracji pomogą cytokiny, czyli specjalne białka, którymi naukowcy ostrzykują uszkodzone fragmenty tkanki mięśniowej. Na komórkach macierzystych znajdują się specjalne białka, które - jeżeli zwiążą się z podawanymi cytokinami- pomogą zasiedlić uszkodzone miejsca komórkami macierzystymi. "Ten mechanizm naturalnie występuje podczas regeneracji tkanek, a my chcemy, aby był bardziej efektywny w wypadku zaburzeń tej regeneracji" - zaznacza w rozmowie z PAP dr Brzóska-Wójtowicz.

Badania dr Edyty Brzóski-Wójtowicz to nadzieja m.in. dla ofiar wypadków, w których doszło do uszkodzenia mięśni. "U myszy takie uszkodzone tkanki leczone komórkami macierzystymi regenerują się po 14 dniach. U ludzi potrwa to oczywiście dłużej i będzie zależało od wielkości uszkodzenia. Mówiąc ogólnie proces regeneracji mięśni mógłby potrwać około miesiąca" - opisuje rozmówczyni PAP.

Szybkość regeneracji tkanki zależy w dużej mierze od tego, w jakiej jesteśmy kondycji, jak działa nasz układ odpornościowy, na co chorujemy. Zdolności regeneracji zmniejszają się też z wiekiem. "Nasze badania prowadzimy od kilkunastu lat. Teraz realizujemy projekty, które mają na celu już wdrożenie wyników badań. Szacując bardzo optymistycznie wdrożenie całej metody mogłoby nastąpić za 10-20 lat" - zastrzega rozmówczyni

Źródło: PAP Nauka w Polsce

Zapraszamy na portal medyczny ZNANYWYNIK.PL - twórz historię swojego zdrowia.

wtorek, 9 lutego 2016

Opioidem w ból brzucha

Osoby dotknięte chorobami jelit borykają się z zaburzeniami motoryki przewodu pokarmowego i bólem brzucha. Nowych leków przeciwbiegunkowych i przeciwbólowych poszukuje dr Marta Zielińska z Zakładu Biochemii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi. Bazuje na związkach opioidowych, ale takich, które nie uzależniają oraz nie wywołują stanów euforycznych i depresyjnych. 
 
Zespół jelita nadwrażliwego to problem dotykający od 5 do nawet 25 proc. społeczeństwa. Choroba związana jest z zaburzeniami pracy przewodu pokarmowego i bólem brzucha. Może być wywołana przez zmianę mikroflory bakteryjnej jelit, duże znaczenie ma stres i czynniki środowiskowe, czy sposób odżywiania się.
 
Na rynku dostępne są leki, które działają silnie przeciwbiegunkowo, jak np. loperamid. Lek ten nie może być jednak stosowany przewlekle, bo całkowicie zatrzymuje perystaltykę, czyli ruch jelit powodujący przesuwanie się treści pokarmowej. A przecież chodzi o uregulowanie motoryki jelit, nie o jej zahamowanie. Nie ma w tej chwili leków, które miałyby zarówno działanie przeciwbólowe, jak i przeciwbiegunkowe i mogłyby być stosowane w terapii postaci biegunkowej zespołu jelita nadwrażliwego.
 
Dr Marta Zielińska zajmuje się badaniem roli endogennego układu opioidowego w układzie pokarmowym. To bardzo skomplikowana tematyka badawcza. Jak wyjaśnia dr Zielińska, w naszym organizmie znajdują się receptory opioidowe, na które działa np. morfina. Związki, które działają na te receptory, czyli związki opioidowe, mają bardzo silne działanie przeciwbólowe i od lat są stosowane w leczeniu bólu.
 
Receptory opioidowe występują w ośrodkowym i obwodowym układzie nerwowym, w wielu tkankach obwodowych, m.in. w układzie pokarmowym. W pracy doktorskiej badaczka weryfikowała, czy te receptory mogą stanowić cel farmakologiczny w leczeniu postaci biegunkowej zespołu jelita nadwrażliwego. Promotorem rozprawy doktorskiej był prof. Jakub Fichna, kierownik Zakładu Biochemii Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
 
"Poszukujemy takich związków opioidowych, które nie będą działały uzależniająco, nie będą powodowały stanów euforii czy depresji. W swoim doktoracie opisałam jeden z syntetycznych związków. Miał on zarówno działanie przeciwbólowe, jak i przeciwbiegunkowe, działał silniej niż loperamid stosowany w leczeniu biegunki, ale przy dziesięciokrotnie niższym stężeniu" – informuje autorka pracy.
 
Analizowana substancja ma skomplikowaną nazwę, jest to pochodna morficeptyny, syntetyczny związek opioidowy. Naukowcy z Zakładu Biochemii pod opieką prof. Jakuba Fichny przeprowadzili też badania translacyjne na materiale ludzkim. Są to badania prowadzone, by zweryfikować, czy występują zaburzenia w obrębie układu opioidowego w przewodzie pokarmowym człowieka. U pacjentów z postacią biegunkową zespołu jelita nadwrażliwego wykazano obniżoną ekspresję tych receptorów. Badacze wnioskują, że uregulowanie układu opioidowego mogłoby wywołać remisję tej choroby.
 
"Chciałam też zbadać, czy ten związek będzie miał działanie w chorobach zapalnych układu pokarmowego. Ta kolejna droga aktywacji receptorów mogłaby pomóc w terapii choroby Leśniewskiego-Crohna albo wrzodziejącego zapalenia jelita grubego. Wykazaliśmy, że związek ma zarówno działanie przeciwzapalne, jak i przeciwbólowe w układzie pokarmowym" – stwierdza dr Zielińska.
 
Podkreśla, że nie ma takiego leku, który by działał zarówno przeciwzapalnie, jak i przeciwbólowo w przewodzie pokarmowym. Są tylko leki, które wprowadzają w remisję, wyciszają chorobę, ale nie powodują wyleczenia. Co więcej, po pewnym czasie mogą przestać działać i wtedy lekarz musi poszukiwać dla pacjenta alternatywy. Zdaniem badaczki, nawet najnowsze, najdroższe leki nie są w stanie zagwarantować poprawy jakości życia chorych. W chorobach układu pokarmowego stawia się na zwalczanie objawów, a nie myśli się o przyczynach tych chorób.

źródło: PAP Nauka w Polsce

Zapraszamy także na portal ZNANYWYNIK.PL gdzie możesz zapisywać przyjmowane leki oraz tworzyć historię swojego zdrowia. 

poniedziałek, 8 lutego 2016

Urządzenie wspomagające pracę stawów

Uniwersalne urządzenie wspomagające prace stawów: łokciowego i kolanowego, dla chorych z niedowładem lub po kontuzjach - zaprojektowali studenci z Białegostoku. Ich zdaniem urządzenie może wspierać rehabilitację, ale też pomagać w codziennych czynnościach. 


"Funkcjonalny staw" - jak nazwali swój wynalazek - to projekt Bartosza Gembickiego (student Politechniki Białostockiej) i Damiana Śliwowskiego (student Politechniki Warszawskiej).

Jak powiedział PAP Gembicki, pomysł zrodził się z obserwacji osoby niepełnosprawnej w kawiarni, która nie mogła przenieść filiżanki. "Wtedy, będąc jeszcze w technikum, zaczęliśmy sprawdzać i szukać, czy są takie urządzenia, które ułatwiłyby pracę stawu" - dodał.

Jego zdaniem na rynku nie ma dostępnych i tanich urządzeń, które wspomagałyby funkcjonowanie stawów. Dodał, że szkielety takich urządzeń istnieją, ale są dostępne tylko dla wojska.

Stąd też zrodził się pomysł, by stworzyć lekkie, nieskomplikowane i tanie urządzenie. Gembicki dodał, że ważnym aspektem jest jego uniwersalność - dostosowany jest do stawów łokciowych oraz kolanowych, zarówno prawych jak i lewych kończyn dla osób o różnej budowie ciała.

Urządzenie składa się z części mechanicznej: szkieletu aluminiowego, pasów mocujących i siłownika oraz z części elektronicznej: czujników i układu sterującego. Waży nie więcej niż 1,5 kg. Gembicki mówił, że urządzenie jest bardzo proste w budowie, dużą rolę odgrywa tu elektronika. Wyjaśnił, że dzięki czujnikom, które wykrywają napięcie mięśni, urządzenie wyczuwa zamiar ruchu i samo prostuje bądź też zgina kończynę. Urządzenie podłączone jest też do dżojstiku, którym dodatkowo można sterować ruchy stawów.

Wynalazek był już konsultowany zarówno z chorymi jak i fizjoterapeutą. Zdaniem Gembickiego urządzenie, dzięki niedużym kosztom produkcji, mogłoby być powszechnie dostępne np. w gabinetach fizjoterapeutycznych. Służyć jako wspomaganie rehabilitacji, a także do użytku własnego.

"Funkcjonalny staw" został jednym z finalistów konkursu "Technotalent" 2015, który wspiera innowacyjne projekty z województwa podlaskiego.




Zapraszamy także na portal ZNANYWYNIK.PL gdzie możesz tworzyć historię swojego zdrowia.



sobota, 6 lutego 2016

Wiśniowe w smaku e-papierosy najbardziej niebezpieczne

Analiza 145 różnych rodzajów e-papierosów wykazała, że użytkownicy wielu z nich mogą być narażeni na działanie szkodliwej substancji chemicznej - benzaldehydu. Najwyższe stężenie tego związku wykryto zaś w produktach o smaku wiśni.


Zespół badawczy kierowany przez Polaka - dr. Macieja Goniewicza z Roswell Park Cancer Institute w Buffalo (USA) wykrył, że opary pochodzące z wielu rodzajów smakowych wkładów do e-papierosów charakteryzują się wysokim stężeniem drażniącego drogi oddechowe benzaldehydu. Największy jego poziom znaleziono zaś w produktach o smaku wiśniowym.
 
Benzaldehyd to organiczny związek chemiczny stosowany do wyrobu barwników lub substancji zapachowych, które następnie wykorzystywane są w przemyśle kosmetycznym i spożywczym. Chociaż wydaje się, że jest on bezpieczny w kontakcie ze skórą oraz po spożyciu, to wielokrotnie wykazano, że powoduje podrażnienia dróg oddechowych u ludzi i zwierząt. Podgrzewany lub/i wdychany wywiera niekorzystny wpływ na organizm.


Źrodło: PAP - Nauka w Polsce

czwartek, 4 lutego 2016

Pączki, pączki! Lecz o dietę trzeba dbać cały rok ;)

W Tłusty Czwartek wszędzie królują pączki! Lecz o dietę trzeba dbać cały rok :) Polecamy aplikację na urządzenia mobilne dzięki, której możecie obliczać i zapisywać BMI. Linki do pobierania na portalu www.znanywynik.pl


Tłusty Czwartek obchodzimy w tym roku 4 lutego. Najpopularniejsze słodkie przysmaki to pączki i faworki. Można by nawet zaryzykować stwierdzenie, że Tłusty Czwartek bez pączków to dzień stracony. Jest tylko jeden problem - pączki to jedna z najbardziej kalorycznych słodyczy. Ten klasyczny pączek to około 340 kilokalorii, jeszcze większym obciążeniem dla organizmu jest pączek hiszpański (około 400 kilokalorii). Pączek z adwokatem to około 237 kilokalorii. A faworki? W 100 gramach zawierają w sobie prawie 500 kilokalorii, pojedynczy faworek to 87 kilokalorii.

Jak spalić kalorie po pączkach? Sprawdziliśmy, co trzeba zrobić, żeby spalić kalorie po jednym pączku. Okazuje się, że aby spalić 300 kalorii, wystarczy (tutaj macie do wyboru): 
- trzy godziny zmywania naczyń 
- godzina tańca 
- godzina spaceru 
- 20 minut biegania 
- 50 minut odkurzania 
- 5 godzin spędzonych za kierownicą 
- godzina jazdy na łyżwach 
- dwie godziny pisania na klawiaturze komputera